poniedziałek, 20 maja 2019

Strefy mrozoodporności - czyli co nie zmarznie zimą


Zima to dla trudny czas zarówno dla ogrodników, jaki dla roślin. My czekamy, aż nasz ogród wyjrzy spod śniegu, tymczasem nasze uprawy walczą o przetrwanie w bardzo trudnych warunkach.
W naszym klimacie jednym z ważniejszych problemów, które trzeba wziąć pod uwagę są niejednokrotnie dość wysokie mrozy, które mogą uszkodzić, albo całkiem zabić nasze nasadzenia. Dlaczego rośliny umierają na skutek mrozu? Problem oczywiście jest złożony i już nawet niskie, ale wciąż dodatnie temperatury powodują, że część substancji tworzących błony komórkowe przechodzi w stan półkrystaliczny, co prowadzi m.in. do zaburzenia krążenia cytoplazmy i procesu fotosyntezy. Poniżej zera dodatkowo zamarza woda, a w konsekwencji uszkodzeniu ulegają komórki roślinne i ich elementy. Woda przestaje krążyć w roślinie, więc nawet jeśli komórki nie zostaną uszkodzone stopniowo się odwadniają.

Dlaczego więc jedne rośliny marnieją już przy obniżonej temperaturze, a inne dają radę nawet przy kilkudziesięciostopniowych mrozach? Różne gatunki wytworzyły różne metody radzenia sobie z niskimi temperaturami. Mowa tu np. o  grubości warstwy izolacyjnej, czy wytwarzaniu substancji powodujących obniżenie temperatury zamarzania wody - najbardziej odporne gatunki potrafią zatrzymać w ten sposób zamarzanie wody nawet do temperatury -50 stopni Celsjusza. Niestety, takie zdolności ma tylko niewielka część roślin - to dało im przewagę ewolucyjną na chłodnych obszarach i umożliwiło przetrwanie, jak to jednak w życiu bywa często kosztem wolniejszego wzrostu, mniej barwnych liści itd. Fakt faktem, to co radzi sobie na Syberii ugotuje się w tropikach, a rośliny z lasów tropikalnych zamarzną nawet u nas nie mówiąc o Skandynawii...
Aby rozwiązać problem: czy to o takie piękne z internetu będzie rosło u mnie? opracowano strefy mrozoodporności. No dobrze, może nie po to, bardziej by pomóc w profesjonalnych uprawach, ale i nam przy naszych szalonych zakupach: chcę to! strefy mrozoodporności mogą się przy okazji przydać.

Skąd się wzięły strefy?

Ok, zacznijmy od tego, że dzisiejszy system, którym posługujemy się na całym świecie opiera się na klasyfikacji USDA - brzmi skomplikowanie, ale to po prostu skrót od United States Department of Agriculture czyli Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa. Pierwsze próby systemowego podziału  Stanów Zjednoczonych, które ze względu na swoją powierzchnie są bardzo zróżnicowane klimatycznie na strefy pojawiły się już w latach 20-tych dwudziestego wieku. Popularność i uznanie zyskał jednak system opracowany w latach sześćdziesiątych, którym z drobnymi modyfikacjami posługujemy się do dziś. Jak działa? Dla każdego miejsca wylicza się wieloletnią średnią z najniższych temperatur jakie na danym terenie występowały. W zależności od tego ile dana średnia wynosi, to dane miejsce jest przyporządkowane do odpowiedniej strefy. Im niższy numer strefy - tym zimniej. Oryginalny podział z lat sześćdziesiątych zaczynał się od - 60 stopni Fahrenheita (ok. - 51  stopni Celsjusza) i co każde dziesięć stopni F rósł o jedną strefę: pierwsza - 60 do - 50, 2 od - 50 do - 40 itd. W Polsce posługujemy się stopniami Celsjusza, więc stref nie dzieli się co okrąglutkich 10 stopni a ok. 5,5 stopnia Celsjusza bo to odpowiada 10 stopniom Fahrenheita. Z czasem uznano, że podział co 10 stopni jest trochę za mało dokładny i w każdej ze stref utworzono podstrefę a - zimniejszą i podstrefę b - cieplejszą.
Tyle teorii, a co w praktyce daje nam owa mapa? Jeśli wiemy w jakiej strefie mieszkamy i wiemy z jakiej strefy pochodzi roślina, którą chcemy kupić, no to wszystko już wiemy! Jeśli z tej samej - no to sadzimy śmiało, jeśli nasza strefa jest wyższa - no to jeśli jest to różnica na podstrefę to nakryjemy liśćmi na zimę i powinno być ok, jeśli jest to cała strefa, no to dużo liści i włóknina, jeśli są to dwie strefy to pozostaje nam się zaopatrzyć w podgrzewany ogród zimowy, wnoszenie rośliny do domu na zimę, lub modlitwy o to, by w nadchodzących latach zimy były łagodne, bo inaczej niestety na wiosnę będziemy musieli wkroczyć z sekatorem...
Oczywiście podział nie jest idealny. Jest jakimś uogólnieniem z okolicy i trzeba zawsze brać poprawkę na nasze lokalne warunki - jeśli mieszkamy w jakimś miejscu szczególnie narażonym na wiatry, na północnym stoku - to u nas może być ciut zimniej niż w sąsiedniej wiosce, a siłą rzeczy mapa na takim poziomie ogólności tego nie uwzględnia. Mapa liczona jest też z wieloletnich średnich, a to oznacza, że jak przyjdzie rekordowy mróz, to będzie znacznie poniżej średniej. Dlatego strefy mają zastosowanie głównie w rolnictwie o skali przemysłowej. Jeśli zasiewamy 50 hektarów jakąś odmianą, to chcielibyśmy mieć pewność, że po zimnej Zośce nie będziemy musieli robić zasiewów jeszcze raz. I to głównie rośliny z hodowli przemysłowych są przebadane pod kątem tego, w jakich strefach rosną najlepiej. Gatunki ozdobne - niestety rzadko posiadają takie informacje, a to, co znajdziemy na Allegro w stylu palmy pod śniegiem... zawsze radzę podzielić przynajmniej o połowę, pamiętajmy: internet przyjmie wszystko;). Ale jeśli nasza roślina nie ma określonej strefy - możemy sprawdzić skąd pochodzi i na tej podstawie sami mniej więcej ją dopasować do strefy. Jak nam wyjdzie, że roślina pochodzi ze strefy 10, to dobrze zainwestować w działkę na południu Włoch, albo pogodzić się z corocznym wnoszeniem rośliny do domu jeśli mamy na to warunki. Jeśli zaś jej rodzimym środowiskiem jest północny teksas, to przynajmniej jeśli chodzi o temperatury - możemy próbować właściwie w całej Polsce.
Na koniec jeszcze dobra informacja. Klimat nam się zmienia (co wcale takie dobre nie jest, bo to wcale nie oznacza, że będzie u nas jak we Włoszech, prędzej wyjdzie nam Sahara i wszystko uschnie, ale to na zupełnie inną dyskusję) i wieloletnie obserwacje pokazują, że mapa, którą najczęściej się posługujemy i znajdująca się powyżej i opracowana w latach 80-tych dziś jest już trochę za ostra i pojawiają się nowsze opracowania wskazujące, że jest u nas ciut cieplej. Tutaj np. opracowanie Marka Snowarskiego za:;www.atlas-roslin.pl z 2012 roku.

strefy mrozoodporności

Tym samym, wygląda na to, że dziś możemy próbować sprowadzić do naszych ogrodów gatunki, o których nasi dziadkowie mogli tylko marzyć, ale to oznacza też, że część naszych rodzimych gatunków może sobie zacząć radzić gorzej niż kiedyś...



1 komentarz: