wtorek, 22 października 2013

Ogórek kiwano

Ogórek kiwano w Polsce jest zazwyczaj nazywany po prostu jako kiwano, czasem też jako ogórek afrykański. Anglicy nazwą go african horned cucumber or melon, co można przetłumaczyć jako afrykański rogaty ogórek bądź melon, albo jako melano. Wymienione nazwy bynajmniej nie wyczerpują puli zwyczajowych nazw tej rośliny.
Kiwano pochodzi z Afryki. W stanie naturalnym można je spotkać także na Półwyspie Arabskim. Współcześnie jest uprawiany także w wielu innych państwach świata, jak np. Australia, Chile, czy w południowych Stanach Zjednoczonych Ameryki. Mój tegoroczny eksperyment udowadnia, że polski klimat jest wystarczający, by także u nas uzyskać owoce z własnej uprawy.
Jest rośliną jednoroczną, o długich, płożących się lub wspinającymi po podporach łodygach dochodzących do kilku metrów długości. Kwiaty są żółte, drobne, podobne do kwiatów naszego rodzimego ogórka. Na jednej roślinie występują zarówno kwiaty męskie, jak i żeńskie - jest rośliną jednopienną. Owoce, dla których uprawiane jest kiwano, są owalne, z licznymi ostrymi wypustkami, czemu zawdzięczają swoją nazwę rogatego ogórka. Mają długość kilkunastu centymetrów, zaś waga - większość źródeł podaje tu przedział 200-300 gramów, jednak mi udało się wyhodować owoce o masie dochodzącej do 600 gramów. W początkowej fazie owoce mają barwę zieloną, która z czasem ustępuje miejsca żółtej i intensywnie pomarańczowej. Miąższ wewnątrz jest zielony, z dużą ilością pestek. Smak owoców jest lekko kwaskowaty i przypomina trochę połączenie ogórka i kiwi z delikatnym aromatem banana. W przeciwieństwie do dobrze nam znanych zwyczajnych ogórków - kiwano jemy właśnie dopiero w tej pomarańczowej fazie.

niedziela, 20 października 2013

Wstępniak

Pierwszy wpis na blogu nie będzie merytoryczny. Będzie o mnie i o tym o czym chciałby, żeby ten blog był. Jestem ogrodnikiem amatorem - do swojej dyspozycji mam wiecznie za mały parapet i okoliczne szafki. Czasami przemycam też coś do ogródka rodziców i z wielką tęsknotą marzę o własnym kawałku ziemi pod różnego rodzaju uprawy eksperymentalne. Bo właśnie takie rośliny lubię - te mniej znane, takie, których jeszcze nie wiem jak uprawiać i takie, które mogą mnie czymś zaskoczyć. Blog ma z jednej strony za zadanie dzielenie się odkrytymi podczas różnych prób wiadomościami, stanowić miejsce wymiany doświadczeń, a z drugiej zachęcać mnie do pogłębiania mojej wiedzy merytorycznej i czytania, czytania i jeszcze raz czytania i zdobywania informacji. Mam nadzieję, że uda mi się popełniać posty dłuższe niż: "posadziłem kiwano", "podlałem kiwano" czy "zebrałem kiwano", a o kiwano wspominam nieprzypadkowo, bo właśnie jemu będzie poświęcony pierwszy właściwy post.
Z pokojowego parapetu będziemy także czasem zaglądać w inne przestrzenie mieszkania - mam tu na myśli kuchnię, w której czasami będą lądowały produkty własnoręcznie wysiane i zebrane, a czasami, te dzikie, trochę niestety zapomniane, a niejednokrotnie bardzo pyszne.
Mam nadzieję, że za pomocą bloga poznam innych pasjonatów, czy to tradycyjnego działkowania, czy nowych form urban farmingu. Jak będzie? To się okaże. Póki co trzymajcie kciuki i życzcie wytrwałości w blogowaniu, a na razie mały przedsmak tego, co już w najbliższym poście, czyli wspomniane kiwano.

Jedna ze skrzyneczek z tegorocznym zbiorem kiwano.